Czy słyszeliście kiedyś takie stwierdzenie, że kiedy mężczyzna umie gotować to znaczy, że dobrze gotuje, lecz kiedy kobieta umie gotować to nie znaczy, że dobrze gotuje?
Czasem próbowałem swoich sił w kuchni i nigdy jakoś nie potrafiłem poczuć się pewnie pośród garnków, patelni, misek i blaszek, a przyprawy wiecznie mi się myliły. Zawsze o wiele bardziej interesowało mnie jedzenie tego, co inni dla mnie przygotują i dziwiłem się ludziom, którzy tak bardzo zachwycają się gotowaniem, uważałem to za stratę czasu, no bo pomyślmy, przyrządzamy coś półtorej godziny, żeby zjeść to w 10 minut, w dodatku trzeba po tym wszystkim jeszcze umyć naczynia. Istny absurd.
Z upływem lat moje podejście nieco się zmieniło. Nie jestem może Makłowiczem czy Pascalem, ale potrafię już w kuchni coś stworzyć. Taka jajecznica już nie sprawia mi kłopotów, a nawet nauczyłem się robić naleśniki, z czego jestem dumny najbardziej.
Dlaczego zmieniłem zdanie o gotowaniu? Cóż, można powiedzieć, że odkryłem pewną rzecz, a mianowicie to, że facet, który potrafi gotować może być o wiele bardziej pociągający. Postanowiłem doświadczalnie sprawdzić moje obserwację i okazało się, że dobrze przyrządzone naleśniki mogą w pewnym sensie być kluczem do serca kobiety, choć radzę potraktować to zdanie raczej z przymrużeniem oka. Mimo, że byłem tym zachwycony, to od tamtego momentu moja wiedza kulinarna specjalnie się nie powiększyła.
Kształtowana przez lata rola społeczna uczy nas, że w pozycji kucharki stawiana jest kobieta, która przyrządza obiad swojemu mężowi, wracającemu do domu po ciężkim dniu pracy. Dzisiaj sytuacja wygląda nieco inaczej, a mężczyźni coraz częściej biorą się za gotowanie. Trzeba im pogratulować odwagi, ponieważ zajmując się kuchnią są narażeni na uszczerbki jeśli chodzi ich ego, no bo istnieje jeszcze sporo stereotypów, które często każą nazywać gotującego mężczyznę
VeB,
Arecki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz